Jest takie jedno zjawisko, które tak na dobrą sprawę powinno zacząć niepokoić ludy większości terenów na ziemi. Dlaczego? Ponieważ może ono negatywnie wpłynąć na rodzimą gospodarkę. Chodzi o import z Chin. Prawie każdy wie, że nie tylko Polska, ale i Europa (ale kto wie czy inne części globu też nie) zalewane są przez produkty chińskie.

Sprowadzanie towarów jest tanie

Dzieje się tak z tego powodu, że te artykuły są bardzo tanie. Do tego stopnia, że handlarzom opłaca się bardziej sprowadzić je z Państwa Środka niż nabyć podobną rzecz u rodzimych dostawców i producentów. Poza tym płacąc dużo mniej u producenta, ma się potem możliwość narzucenia dużo większej marży, a to z kolei sprawia, że zarobi się sporo więcej. A o to chyba chodzi, tak? O godziwy zarobek. Tylko czy to nie wymyka się spod kontroli? Tak jak zostało wspomniane na samym początku- import z Chin zalewa świat. Gdzie człowiek nie spojrzy widzi napis informujący made in China. Czy to dobrze? Nie do końca.

Bezpieczeństwo zakupu i wykorzystania produktu?

Już nie chodzi o to, że często te produkty mogą być wykonane z niebezpiecznych dla ludzkiego organizmu substancji, ale o sam fakt wspierania obcej a nie własnej gospodarki. Wydaje się, że priorytetowym powinien być fakt podtrzymywania rodzimych biznesów, bo od tego, jak one funkcjonują zależeć będzie kondycja całego kraju. Niestety duża część osób tego nie rozumie, nie wiąże tych faktów ze sobą i w dalszym ciągu kupują od obcych producentów a jednocześnie narzekają, że w państwie dzieje się źle. I bynajmniej nie chodzi tu o potępianie importowanych produktów; jest to raczej apel o rozsądne kupowanie, ponieważ panuje ogromna przepaść między importem z Chin a każdym innym. Czasem można odnieś wrażenie, że w Polsce dużo mniej jest produktów narodowych aniżeli chińskich. A powinno raczej być odwrotnie, prawda? Czy jest zatem jakaś na to rada?

Importowanie towarów z Chin

Wydaje się, że jest już trochę za późno. Jakiekolwiek interwencje powinny się zacząć wówczas, gdy fala chińskiego zalewu się rozpoczęła. Może wtedy udałoby się ten napływ trochę przystopować i dobrze ukierunkować. Dziś raczej się to nie uda. Ktoś mógłby powiedzieć, że przynajmniej warto spróbować, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że pierwsze co by się wydarzyło, gdyby import z Chin w jakimś stopniu został zahamowany to fakt wystąpienia ogromnego niezadowolenia u klientów zaopatrujących się w artykuły pochodzące z Państwa Środka.

Dla nich mógłby być to dotkliwy cios, szczególnie dlatego, że nie zostałaby im pozostawiona żadna alternatywa. Nie chodzi tu wcale o podobny produkt, ale raczej o cenę. Chociaż stawki nie są jedynym wyznacznikiem tego, że coś jest chińskie czy nie. Większości produkty z Chin wydają się bardzo tanie i dlatego panuje przekonanie, że to co droższe, to na pewno nie pochodzi z tamtego kontynentu. Nic bardziej mylnego. Wystarczy wejść do pierwszego, lepszego sklepu uchodzącego za prestiżowy, jak home&you i spojrzeć na etykiety- na większości widnieje wszystkim znany napis made in China. A cena? Cena w żaden sposób nie sugerowała, że artykuły mogą pochodzić z chińskiego importu.